Judeł i Filmowa podróż do przedwojennego Kazimierza Dolnego

2025-05-06

Kazimierz Dolny nie jest tylko malowniczym tłem – to miejsce, które żyje na ekranie, oddychając swoją historią i nastrojem.

W filmie "Judeł gra na skrzypcach" (reż. Józefa Greena w 1936 r.), staje się niemal równorzędnym bohaterem tej opowieści. Kamera prowadzi nas przez jego zakątki z czułością i uważnością, uchwytując niepowtarzalny klimat lat 30. XX wieku.

To bezcenny zapis Kazimierza sprzed wojny – miasteczka, które zachwycało artystów, inspirowało twórców i dawało schronienie wielokulturowej społeczności.

Wszak dla Żydów Kazimierz Dolny był czymś więcej niż tylko miejscem zamieszkania – był ostoją życia religijnego, kulturalnego i rodzinnego. Nazywali go często "Kuzmir" – w jidyszowym brzmieniu, które brzmiało swojsko i ciepło. To tutaj toczyło się codzienne życie: modlitwy w synagodze, zakupy na targu, święta i radosne wydarzenia rodzinne. Kazimierz był dla nich małym sztetlem – miejscem, gdzie można było żyć zgodnie z tradycją, blisko siebie i swojej społeczności. Film Greena uchwycił ten klimat, niepowtarzalny i dziś już niemal całkowicie utracony.

Kazimierz w roli głównej

W filmie "Judeł gra na skrzypcach" - Kazimierz Dolny nie pełni roli zwykłego tła. Jest bohaterem samym w sobie, żyjącym kadrem o niezwykłej sile wyrazu. Sceny filmowe prowadzą nas przez rynek otoczony renesansowymi kamienicami, wąskie uliczki i senne zaułki. To Kazimierz z lat 30. – jeszcze nieodkryty przez masową turystykę, ale już pełen uroku i lokalnych historii.

Dzięki obecności w filmie mamy dziś bezcenny obraz miasta sprzed wojennej zawieruchy, utrwalony z czułością i dbałością o szczegół. Kazimierz był wówczas miejscem wyjątkowym – nie tylko ze względu na architekturę i położenie, ale także na jego duchowość i spokój, których szukali tu malarze, poeci i pielgrzymi codzienności. To właśnie ta unikalna aura sprawiła, że Kazimierz stał się idealną scenerią dla opowieści o miłości, tradycji i tożsamości.

Kazimierz – miejsce styku kultur

Wybór Kazimierza Dolnego jako tła dla historii żydowskiej rodziny nie był przypadkowy. W okresie międzywojennym funkcjonowała tu silna i dobrze zorganizowana społeczność żydowska, która współtworzyła rytm życia miasteczka. Przez wieki Kazimierz był miejscem przenikania się kultur – żydowskiej i chrześcijańskiej – co do dziś stanowi o jego wyjątkowej tożsamości. Na jednym placu sąsiadowały ze sobą kościół i synagoga, a święta żydowskie i chrześcijańskie układały się w równoległy kalendarz codzienności.

W miasteczku żyło się obok siebie, dzieląc przestrzeń, zwyczaje. Ta wielokulturowość nie była czymś niezwykłym – była naturalna, wpisana w tkankę miasta, widoczna w architekturze, języku i obyczajach. Kazimierz łączył dwa światy, tworząc miejsce otwarte i tętniące życiem. Dziś, choć tamten świat już nie istnieje, jego echo nadal odbija się od kazimierskich murów i wzgórz, przypominając o historii, która budowała tożsamość miasteczka przez wieki.

Ślady tamtego świata wciąż są obecne – w architekturze, w opowieściach przewodników, podczas wydarzeń jak Nocne Zwiedzanie Kazimierza Advanced z wątkiem judaistycznym.

Dziewczyna, która zagrała chłopca

Ciekawostką, która dodaje tej historii jeszcze więcej uroku, jest fakt, że tytułowy Judeł to dziewczyna, która przebierała się za chłopca. Była nią Molly Picon, amerykańska aktorka żydowskiego pochodzenia, znana z roli swatki w słynnym "Skrzypku Na dachu" i występów teatralnych.

Jej kreacja była pełna emocji i wewnętrznej siły. Taki zabieg – kobieta grająca chłopca – nie był rzadkością w ówczesnym kinie żydowskim, szczególnie gdy chodziło o ukazanie subtelnych, wrażliwych postaci. Dzięki temu postać Judla nabiera jeszcze głębszego, symbolicznego wymiaru.

Wesele, które symbolizuje więcej

Jedną z najbardziej poruszających scen w filmie "Judel gra na skrzypcach" jest wesele – nie tylko jako obraz dawnych obyczajów, ale jako nośnik głębokiej symboliki. Większość pokazanych w tej trwającej blisko dziesięć minut sekwencji zobaczycie prawdziwych mieszkańców tamtego Kazimierza. Statystów których oblicza na zawsze uwiecznił Reżyser na klatkach swojego filmu. Dziś to pomnik dla naszych dawnych sąsiadów, z których prawie wszyscy stracili życie w tragicznych latach II wojny światowej.

Przesłaniem tej części filmu był też sprzeciw wobec aranżowanych małżeństw i opowiedzenie się za wolnością jednostki do decydowania o swoim losie. Widząc nieszczęście Tajbełe, Itke, czyli filmowy Judeł namawia ją do odrzucenia ślubnego welonu i ucieczki. Ich wspólna ucieczka do Warszawy, która następuje po tej scenie, podkreśla to przesłanie o walce o własne szczęście i niezależność

Wesele to także siła wspólnoty – obraz tego, jak nawet w trudnych, niepewnych czasach ludzie potrafili się jednoczyć i świętować. To opowieść o przetrwaniu poprzez radość, tradycję i wspólne przeżywanie chwil. W tle tej sceny można dostrzec subtelne napięcia – zderzenia pokoleń, różnice społeczne, cienie nadchodzących zmian. To ciche zapowiedzi dramatycznych wydarzeń, które miały dopiero nadejść.

I choć dziś oglądamy to na ekranie, warto pamiętać, że takie wesela naprawdę odbywały się w przedwojennym Kazimierzu Dolnym – z udziałem klezmerów, w zgodzie z żydowską tradycją, z radością i wzruszeniem. Film Józefa Greena nie tylko pokazuje tę rzeczywistość – on ją ocala i przywraca w naszej wyobraźni w dokumentalnym ujęciu.

Filmowe wspomnienie świata, którego już nie ma 

Dziś, gdy odwiedzicie Kazimierz Dolny, zobaczycie tylko ślady tamtego świata. Ale dzięki takim filmom jak "Judeł gra na skrzypcach", możecie go poczuć. To nie tylko zapis fabularny, ale także dokument epoki – uchwycone na taśmie codzienne gesty, stroje, rytm życia, który bezpowrotnie minął. Każdy kadr jest jak otwarte okno do świata, którego już nie ma, ale który nadal inspiruje, porusza i uczy naszej uważności wobec historii.